Zaglądamy dzisiaj w zakątki pasa kawowego, a konkretniej jedziemy do Chin! W kwietniu tego roku Warszawska palarnia Coffeelab dała możliwość spróbowania chińskiej kawy z regionu Yunnan. Dzisiaj poznamy jej charakterystykę oraz czy warto szukać kaw z tego kraju na rynku.

Gdzie ten Yunnan i jak smakują tam kawy?
Rozpoczniemy od informacji o samym regionie. Prowincja Yunnan położona jest w południowo-zachodniej części kraju. Produkuje ona 2,3 miliona worków ziaren (po 60kg) rocznie, tym samym stanowiąc 97% produkcji całej chińskiej kawy. Ostatnia dekada była rewolucyjna, gdzie farmy kaw w Yunnan przystąpiły do plantacji wysokiej jakości ziaren.
W ramach ciekawostki rozmawiałam z chłopakiem, który miesza w Azji i powiedział on że najciekawsze kawy, czyli takie „perełki”, chińczycy zostawiają na swoim rynku, oraz trafiają na rynek Tajwanu lub Korei, z kolei Europa otrzymuje „dobre ochłapki”. Czasami ceny tamtych kaw podchodzą do znanej Geishy, a my jako konsumenci nie jesteśmy nimi zainteresowani.

Głównie uprawianym gatunkiem w Yunnan jest Catimor – będący hybrydą odmian Caturra i Timor, ze względu na dużą odporność i wydajność na rdzę liściową, która w ich kraju jest dość uciążliwa. Najbardziej rozpowszechnioną metodą obórki jest washed, czyli mokra, jednakże zaczynają eksperymentować w kierunku naturalnych. Charakterystyką regionu jest często zauważalna wysoka słodycz, połączona z cytrynową kwasowością. Posiadają również pełne i kremowe body.

Dobra, to jak smakuje ten Chiński Coffeelab?
Przejdźmy do omawianej dzisiaj kawy. Posiada ona odmianę botaniczną Catimor, pozyskaną z trzech regionów: Yunnan, Dongku Xiaozu oraz Pu’erh, w mokrej obróbce, co widać po samym ziarnie (posiadają taką „dodatkową białą łuskę”).
Podczas testów była ona dość specyficzna, gdyż musiała poleżeć na półce minimum 12 dni, dając w końcu dobry napar. Jedną z lepszych metod był dla mnie drip V60, zmielony średnio-drobno. Na zdjęciu jest wersja z 32 gramami kawy, zalaną 500 ml wody w około 90 stopniach Celsjusza. Zalany na 3 razy, mieszany ruchami okrężnymi przy dwóch pierwszych.

Jak smakuje? Bardzo przyjemny kubek kawy. Zapach naparu dość czekoladowy z domieszką suszonych owoców. W smaku odczuwalna delikatna kwasowość jabłek połączona ze słodyczą skojarzoną z melasą/brązowym cukrem. W aftertaste, czyli odczuciu chwilę po połknięciu kawy, całość stonowała się i można było poczuć delikatnie podsłodzoną herbatę.
Czy warto pić oraz wyszukiwać rarytasy z innych krajów?
Głównie spotykane są w sklepach Etiopie, Kenie, Brazylie itp. Chiny natomiast ciężej znaleźć lub zauważyć, prawda?

Czytając to teraz, macie jeszcze szansę poszukać tej kawy na promocji, a sama po sobie wiem, że jej czas sprzyja. Jeżeli już nie zdążycie, to na maj tego roku Coffeelab zawitał z kawą Myanmar, więc jest to kolejny mniej spotykany kraj. Polecam zwracać uwagę na takie rarytasy, aby zdobywać większą świadomość sensoryczną.
Trzymajcie się kawomaniacy!

Pingback: Kawowe Recenzje #4 – Coffeelab Kenia – Mów Mi Barista